Kto wyjdzie ze starcia polsko - koreańskiego zwycięsko? W poniedziałek na ekranie CAMERIMAGE o sympatię widzów walczyć będą między innymi: polski "Komornik" i koreański "Łuk". Polski obraz zawalczy też o miano najlepszego w przeglądzie filmów polskich, zaś "Łuk" będzie konkurował z Niemcami i Hiszpanami w konkursie głównym. W niedzielę jurorzy zdradzili widzom i filmowcom kryteria, według których będą oceniali konkursowe filmy.

Chociaż wspomniane filmy nie konkurują bezpośrednio o nagrody CAMERIMAGE, to festiwalowa publiczność zdecyduje, który z nich będzie oklaskiwała dłużej i intensywniej. Niezależnie od tego, co wyniknie ze starcia "Komornika" Feliksa Falka i "Łuku" Kim Ki-Duka, oba filmy będą wydarzeniami dnia.

"Łuk" został ciepło przyjęty na tegorocznym festiwalu weneckim. Akcja filmu dzieje się na starym statku zakotwiczonym na morzu. Mieszka tam dziewczyna i zakochany w niej starzec. Starzec posiada magiczny łuk, który pozwala mu trzymać na dystans wszystkich mężczyzn, którzy chcieliby odebrać mu dziewczynę. Wszystko zmienia się, gdy na łodzi pojawia się młody student. "Najnowszy film Kim Ki-duka, podobnie jak jego poprzednie dzieła, zachwyca alegorycznym sposobem opowieści i prostą techniką filmową" - napisał o tym obrazie krytyk "Hollywood Reporter".

"Komornik" to jeden z najbardziej utytułowanych, nowych polskich filmów. Zdobywca Złotych Lwów Gdańskich oraz nagród za scenariusz Grzegorza Łosiewicza, zdjęcia Bartka Prokopowicza i rolę drugoplanową dla Kingi Preis. Film to zapis 48 godzin z życia wałbrzyskiego komornika - Lucka. Młody, ambitny bezwzględnie egzekwujący długi. Ten nie znający litości człowiek, pod wpływem dramatycznych wydarzeń przeżyje nagłą metamorfozę i spróbuje naprawić wyrządzone krzywdy. Niestety, okaże się, że nikomu jego przemiana nie jest potrzebna... Film jest też polskim kandydatem do Oscara. W Łodzi odbędzie się swoisty test oscarowych szans "Komornika". Film jest bowiem elementem przeglądu kina polskiego, w ramach którego najlepsze polskie produkcje omawia międzynarodowe gremium, w którego skład wchodzą m.in. członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej, która... przyznaje Oscary.

Ale wróćmy do konkursu głównego - wiemy już jakimi drogami będą szły myśli "sześciu sprawiedliwych". W czasie pierwszej konferencji jury festiwalowego, członkowie tego gremium starali się nakreślić swoją wizję pracy operatora jako artysty i swoją wizję pracy jurorskiej. Dodajmy, że poza Franzem Rathem wszyscy debiutują w roli jurora. Rath doradził swoim współpracownikom, aby przede wszystkim starali się "zachować świeżość spojrzenia i oceniać każdy film, jakby był ich pierwszym w życiu".

Wszyscy członkowie jury podkreślali, że podstawowym kryterium ich oceny będzie to, czy strona wizualna filmu pełni wobec historii rolę służebną, czy też niepotrzebnie stara się zakłócić równowagę między kolejnymi elementami dzieła.

Duża część dyskusji z uczestnikami konferencji toczyła się wokół definicji pojęcia oryginalności w kinie oraz tego, jak zaplecze kulturowe wpływa na optykę operatora. Oryginalność dzieła, będzie bowiem dla jurorów kolejnym z ważnych składników ich końcowej oceny. Declay Quinn stwierdził, że "dla kina światowego najważniejsze są przenikające się kulturowe perspektywy, zachowanie różnic, a nie ich zacieranie". Zdaniem operatora wiąże się to ściśle z kwestią świeżości artystycznej dzieła. Affonso Beato opisał oryginalność jako "Coś więcej niż tylko coś nowego. Rzeczy nowe są zawsze wynikiem pewnego procesu zachodzącego w kulturze, pewnej ewolucji. Natomiast oryginalność wymyka się wszelkim definicjom, burzy wszystkie porządki". Niemiecki krytyk Karl Prǘmm - jedyny "nie filmowiec" w składzie jury - podkreślał jak ważny dla niego, jako obserwatora jest sposób w jaki operatorzy kształtują formę, dbają o detal, o materialność dzieła. "Szczególnie interesuje mnie to, co odróżnia reżysera sceny od reżysera obrazu, proces mise en image, przekładania na obraz". Jurorzy zapowiedzieli, że będą oceniali filmy w skali 1 do 10. Po obejrzeniu pierwszych pięciu produkcji wymienią się wstępnymi uwagami. W konkursie głównym startuje 15 filmów z całego świata.

Ważnym wydarzeniem poniedziałkowych pokazów będzie prezentacja filmu "Ślad" - swoistego obrazowego epitafium stworzonego przez syna dla ojca. Film to dokument o życiu Stanisława Latałły, polskiego operatora, który zginął w 1974 roku w Himalajach mając ledwie 29 lat. Mimo młodego wieku pracował już z Zanussim i Konwickim, dlatego nie bez kozery mówiono, że jest przyszłością polskiej kamery. "Ślad" to próba odszukania tytułowych "śladów" ojca, stworzona i wyreżyserowana przez jego syna - Marcina Latałło. Marcin jest cenionym filmowcem, współpracownikiem Wajdy, Holland czy Kieślowskiego. Prezentacja "Śladu" i równolegle odbywającej się w kinie Charlie retrospektywy filmów Stanisława Latałły, to element konsekwentnie prowadzonej przez CAMERIMAGE "polityki" prezentacji chlubnych kart historii naszego kina gościom z całego świata, którzy co roku przyjeżdżają do Łodzi.

Na koniec słowo o jednym z dwóch najważniejszych filmowych wydarzeń niedzieli. Nie na darmo mówi się o tym, że "Good Night And Good Luck" wyreżyserowany przez George’a Clooneya ze zdjęciami Roberta Elswita jest mocnym kandydatem do Oscara. Film przenosi nas w pierwszą połowę lat 50-tych w USA. Opowiada o wojnie, jaką na antenie wielkiej stacji telewizyjnej CBS wytoczył słynnemu senatorowi Josephowi McCarthy'emu dziennikarz Edward R. Murrow. Film Clooneya uważany jest w USA za produkcję niezależną. Czarno-biały film kosztował zaledwie 7 milionów dolarów i nakręcono go w 30 dni. Film został gorąco przyjęty w rodzinnym kraju, ale nie tylko. Na festiwalu w Wenecji nagrodzono go trzema prestiżowymi statuetkami (najlepszy aktor, scenariusz i nagroda FIPRESCI).

Robert Elswit jest gościem CAMEIRIMAGE. Na konferencji prasowej opowiadał o pracy nad filmem. O tym, że realizując go, twórcy dotarli do archiwalnych nagrań CBS z zapisami programów Murrowa. Wyjawił też przyczynę zrealizowania filmu w czarno-białej estetyce. Jednym z głównych argumentów była chęć dopasowania do siebie zdjęć filmowych oraz archiwalnych materiałów amerykańskiej telewizji ,[które są ważnym elementem filmu] tak by tworzyły wspólną "kolorystykę opowieści". Dodajmy, że film kręcono na taśmie kolorowej, a dopiero potem przetransferowano w wyniku obróbki technicznej przetworzono na obraz czarno - biały.

Elswit opowiadał o tym, że film jest odbierany w USA bardzo żywo, gdyż Amerykanie widzą w nim krytykę rządów administracji George’a Bush’a i współczesnych mediów. "Ktokolwiek krytykuje dziś politykę Busha naraża się na niechęć ze strony elit rządzących - mówił operator podkreślając, że historia opowiedziana w filmie Clooneya jest zaskakującą aktualna. Elswit pobił też jeden z rekordów festiwalu. Konferencja z nim trwała ponad 2 godziny dłużej niż film, który zaprezentował w Łodzi.